Dzisiaj szczególna dawka mądrości życiowej zawartej w pięknych przypowieściach o Mistrzu. Te krótkie mądre opowiadania o życiu pochodzą z książek Anthony de Mello. Każde z nich, to krótkie opowiadanie z morałem. To przypowieści, historyjki, a czasem śmieszne anegdoty z zaskakującą puentą. To inspiracje, które zatrzymują i zmuszają do refleksji. Mądrość życiowa podana Tłumaczenia w kontekście hasła "wspomnienia o Piotrze Curie" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Maria Skłodowska-Curie: Autobiografia i wspomnienia o Piotrze Curie. Problematyka opowiadania „Doktor Piotr”. Opowiadanie Stefana Żeromskiego, choć ubogie po względem objętości, niesie sobą ogromne pole interpretacyjne. Z kart Doktora Piotra dowiadujemy się o różnorodnych problemach moralnych, etycznych, poruszane są tam tematy społeczne, pisarz stosuje krytykę pozytywistycznych haseł. 1. Piotr Skarga herbu Pawęża, SJ [1], inna forma nazwiska: Piotr Powęski, mylnie: Pawęski (ur. 2 lutego 1536 w Grójcu, zm. 27 września 1612 w Krakowie) – polski jezuita, teolog, pisarz i kaznodzieja, czołowy polski przedstawiciel kontrreformacji, kaznodzieja nadworny Zygmunta III Wazy, rektor Kolegium Jezuitów w Wilnie, pierwszy rektor Read reviews from the world’s largest community for readers. Caution! No English version! Polish release. Z okazji najnowszych Gwiezdnych Wojen robie ten odcinek.Mało ciekawostek ale myśle że są spokoLinki:Subsrybuj:https://www.youtube.com/channel/UCw7mr_A4kurddS . W końcu nie po to harowałam pół życia, żeby mogła mną zawładnąć jakakolwiek siła, która zrobiłaby z mojego intelektu papkę o konsystencji kisielu. On był po prostu dobrym, nie, może lepiej jest powiedzieć "przydatnym", tak, to dobre słowo, przydatnym facetem. Był mi i przyjacielem, i kumplem, i złotą rączką, i panem do przestawiania mebli, kucharzem, opiekunką gdy byłam chora, słowem był wszystkim czego potrzebowałam. W łóżku też nie było nam tak źle. Miłości między nami jednak nie było. Przynajmniej z mojej strony. Po co komu miłość, kiedy wiadomo, że może ona tylko i wyłącznie komplikować i tak już skomplikowane sprawy? Ważne jednak, że czułam się przy nim dobrze. Bezpiecznie. Czasami nawet czułam się przy nim piękna. Czy wiedział, że nic nas nie łączy? Zapewne. Nic sobie z tego nie robił. W końcu miłość w związku to dość niedawny wynalazek, dziecko współczesności, które nie tylko zerwało święty związek małżeński z drzewa priorytetów życiowych, ale również wywalczyło sobie prawo do życia bez papierków, życia wprawdzie w jakimś tam uczuciu(czasami), ale w większości jedynie w poczuciu bezpieczeństwa u boku drugiej, nieważne czy kochanej, osoby. Miłość bowiem nie może stać się pytaniem o sens związku. Pytanie takie może dotyczyć jedynie wygody obojga osób, nigdy uczuć, jakie między nimi występują. Nigdy nie myślałam, że będę miała kogokolwiek na dłużej. Okazało się to jednak niezbędne. W końcu każdy ma jakieś potrzeby. Moje może nie były specjalnie wielkie, ale doszłam do wniosku, że lepiej jest mieć jednego partnera niż milion przygodnych. W dzisiejszych czasach nigdy nie wiadomo, jakie choróbska można od drugiej osoby złapać. Tak więc żyliśmy trochę obok siebie, a trochę na marginesach naszych wspólnych egzystencji. On miał własne mieszkanie, ja również. Kiedy chciał, przychodził. Kiedy ja chciałam żeby przyszedł, wystarczył telefon, nawet sms. Zjawiał się zawsze. I nigdy, ale to nigdy nie było tak, że ja jechałam do niego. Nigdy mnie nie prosił żebym przyjechała. Wiedział, był pewny, że tego nigdy nie zrobię. Dlaczego? Po prostu. To ja tu stawiałam warunki. On mógł tylko zgadzać się na nie albo zrezygnować. Tego dnia miałam zły humor. Nie wiem czemu – czy to przez chmury za oknem, ogólne wrażenie smutku czy może jakąś nostalgiczną myśl podświadomą, która się do mnie przyczepiła nie wiadomo po co. Faktem jest, że potrzebowałam kogoś, do kogo się przytulę. Potrzebowałam ciepłego ciała, które odpowie na moje pragnienie. Potrzebowałam osoby, która mnie dotknie i poprawi nastrój, ale nie będzie wiedziała, ile to dla mnie znaczy. Nie mogłabym tego powiedzieć nikomu, nie mogłam się odkryć – nie chciałam stawać na pozycji przegranej – osoby, proszącej o cokolwiek. Przyjechał po pół godzinie. Nawet nie pytałam, co robił. W końcu nieważny był on i jego zajęcia, ale mój stan ducha. Kiedy wszedł, odwróciłam się do niego plecami i poszłam w stronę sypialni. Zrozumiał. Przyszedł chwilę później kiedy akurat chciałam rozpiąć sweter. Powstrzymał mnie. Pogładził po włosach, zbliżył swoje wargi i miękko dotknął moich. Przytulił na chwilę i przytrzymał, kiedy po sekundzie chciałam się mu wyrwać. Wtedy to się stało. Nie wiem jak. Zamknęłam oczy i pozwoliłam temu uściskowi trwać. Tak zwyczajnie. Nagle poczułam jakby jakaś ciężka obręcz powoli zsuwała się z moich wnętrzności. To dziwne – pomyślałam. Nigdy nie czułam, żeby tam była. Przez ułamek sekundy poczułam się wolna. Wtedy dopiero zauważyłam, że uścisk zelżał i jego ręce zaczynają gładzić moje uszy, mój kark, moje biodra… Odsunął się ode mnie trochę, a mi nagle zrobiło się tak chłodno, że chciałam do niego wrócić, zatopić się znów w jego ciepłe, twarde ciało, które przez tę idiotycznie krótką chwilę było ważniejsze niż niezależność mojego ciała, ba, mojego całego istnienia. On jednak mi nie pozwolił się zbliżyć. Patrzył na mnie łagodnie, a ja czułam się tak opuszczona, nie zwracając uwagi na wymowę jego spojrzenia. Czułam się na tyle smutna, że opuściłam głowę, a wtedy on znów się zbliżył, nachylił się, jakby chciał mi coś wyszeptać do ucha po czym wziął na ręce i położył na łóżku. Usiadł obok mnie jak matka, kiedy czasami żegnała się ze mną na dobranoc i powoli rozpinał guziki swetra. Zaczęłam drżeć i choć było mi zimno, nie mogłam, nie, nie chciałam go zatrzymywać. Moje ciało zaczęło się wyginać, zupełnie jakby pragnęło pokazać, że tak bardzo pożąda jego ciała. Wyciągnęłam ręce i zaczęłam głaskać jego ramiona. On, jakby na to zupełnie nie zwracając uwagi, zaczął rozpinać mi guziki spodni i ściągać je jest laureatka konkursu literackiego "Chwile uniesienia" Część IV" Bądź moim uśmie­chem, gdy za­sypiam i budzę się " -Hana, Hana kochanie - Wołał Piotr a Hana nadal nie odzyskiwała przytomności. -Hanuś, obudź czas mówił do ukochanej. -Co jest do cholery. - krzyczał zdenerwowany Piotr Nagle Hana otworzyła oczy i wyglądała jakby nie miała pojęcia co się stało. -Hana co się stało? -Piotr.. - Piotr widział że Hana ledwo się odzywa. -Mamo to my może przyjedziemy musi odpocząć. -Tak później. Piotr wziął Hane na ręce i zaniósł do samochodu, po czym udali się do Hotelu. -Hanuś już lepiej? -Chyba tak. -Ale mi strachu napędziłaś. -Przepraszam. -Przestań nie masz za co wszystko moja wina. -O czym ty mówisz Piotr. -Niedawno miałaś wypadek a już dostarczam ci adrenaliny. -Daj spokój. -Powinnaś odpoczywać a nie się gdybym powiedział ci gdzie jedziemy to byś się tak nie zdenerwowała i nie było by tego wszystkiego. -Przestań to nie twoja wina. pogadać z mamą a ty odpoczywaj - oznajmił z troską w głosie Piotr. - W sumie to już czuję się lepiej. Mogłabym jechać z tobą. -Chyba -Piotr? -Tak. -Kocham Cię. -Ja ciebie też. Wrócę za godzinę a ty masz odpoczywaj - powiedział Piotr i daj buziaka Hanie. Piotr wyszedł z mieszkania i udał się do drodze obwiniał się trochę o to co się stało, ale stwierdził że teraz wszystko już będzie okey. Nie spodziewał się jeszcze wtedy jak wielką niespodziankę szukuję im los. /dom mamy Piotra/ tu robisz? -Przyjechałem pogadać. -A Hana?Jak się czuje? -Już lepiej ale musi odpocząć, więc postanowiłem że lepiej będzie jak zostanie w domu. -No pewnie niech sobie odpocznie. -Boję się trochę o nią. -A co się stało? -Hana miało niedawno wypadek i powinna odpoczywać a nie jeździć na wycieczki. -Piotruś wszystko będzie tego co zdąrzyłam zobaczyć to silna kobieta. -A od kiedy tak znasz się na ludziach. Przecież nawet z nią nie rozmawiałaś. -A co mylę się? -Nie masz nigdy nie spotkałem tak silnej a zarazem tak wrażliwe kobiety. -Ona nie jest polką prawda? -Nie pochodzi z Izraela , ale jej ojciec jest co? -Nic. Po prostu pytam. -Aha. -Planujecie dzieci, ślub? -To wszystko nie takie proste mamo. -Co nie jest jest proste? Jak nie stać cię na pierścionek to poprostu powiedz. -Nie o to chodzi. Poprostu Hana wiele przeszła i nie wiem czy jeż gotowa - mama Piotra dostrzegła na twarzy syna smutrk. Piotr nie mógł oszukiwać matki i opowiedział jej o wszystkim. O Jamesie, poronieniu, i ostatnim wypadku była tym wszystkim bardzo poruszona nie wiedziała że mogło i spotkać tyle rozmowie z mamą Piotr wrócił do Hany i położył się obok z jego snów wyrwał go telefon. -Piotr Gawryło. Słucham. -................................... -Ale ja jestem na urlopie. -.................................... -A czy to muszę być ja? -.................................. -Oczywiście. Dopiero gdy skończył rozmawiać zobaczył że Hana przysłuchiwała się tej rozmowie. -Musze na chwile wyjechać do Warszawy. -No trudno. -Moja mama się tobą zaopiekuje. -Przecież nie jestem małym sobie. -Będe wtedy spokojniejszy. -No dobrze Panie Doktorze - Piotr tylko się uśmiechnął i wtulił się w plecy Hany .Wiedział że za chwile musi wyjechać i chciał jeszcze chwile spędzić z ukochaną. Mam nadzieję że się podoba. 5 kom = next Dacie rade? Witam wszystkich, Postanowiłam, że i ja sprubuję swoich sił i napisze opowiadania o Hanie i Piotrze. Mam nadzieje, że wam się spodobają. Początek opowiadania może być podobny do jednego z forum, ponieważ kiedyś pisałam tam ale nie skończyłam. Zachęcam do czytania!:) Część I"Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie jak przeżyć" Jonathan Carroll Minęło około 2 miesiące odkąd Hana straciła Piotra,poroniła oraz od tajemniczego porwania był najgorszy okres w jej wiedziała jak sobie poradzi bez niego, bez ich wspólnych wieczorów, spacerów a szczególnie nocy. Jedno było pewne musiała być silna. Przecież już nie raz pokazywała innym, że jest silną i twardą kobietą. Ale czy da się być silną mimo tych wszystkich przeciwności losu? /pewnego dnia w gabinecie lekarskim/ -Piotr dzięki za ta operacje sama nie dałabym rady. - oznajmiła Wiktoria -Nie ma sprawy Wiki. Jak to się mówi czego się nie robi dla przyjaciół. -To może wrócisz do nas? -Co? -No do szpitala, przecież Treter napewno znajdzie dla ciebie miejsce. -Niestety ale wyjeżdżam do Krakowa z Tosią. -Czyli już postanowiłeś? -Tak. To postanowione! -Powinieneś rozejrzeć się wnikliwie wokół siebie. -O co ci znowu chodzi. Wyjeżdżam po mam córkę i chce się nią jest w tym coś złego? -Nie ale może ktoś potrzebuje ciebie tutaj! -Daj mi już spokój. Ja już zdecydowałem. -Faceci. - powiedziała Wiki ale Piotr już chyba jej nie usłyszał Gdy szedł po szpitalnym korytarzu przypomniał sobie, że Wójcik miał do niego sprawe. Szybko wyryszył na ginekologie, mając nadzieje, że jej tam nie spotka. Po chwili był już na oddziale i zobaczył, że Wójcik rozmawia nie z kim innym jak z Haną .Postanowił poczekać. -Hana nie możesz wrócić jeszcze do pracy,niedawno miałaś wypadek,poroniłaś - nie dowierzał gdy to usłyszał. Jak to Hana poroniła a ja nic nie wiedziałem. A może to nie było moje dziecko. Z tą myślą opuścił oddział i poszedł na dwór ochłonąć. Myślał nad tym wszystkim co mu się ostatnio przydarzyło i nie wiedział co ma zrobić. Postanowił zaryzykować i poszedł do Hany. -Przepraszam ale ja nie jestem dzisiaj w pracy! - powiedziała Hana i gdy tylko zobaczyła Piotra od razu miała ochotę wyjść. Już miała opuścić pomieszczenie gdy on zadał jej bardzo ważne pytanie. -Czy to było moje dziecko? Przez chwile stała i patrzyła na niego,gdy po chwili zaczęła aby ta chwila trwała na nagle ona oderwała się od niego i tylko że wsiadła do wierzył,w to . Dlaczego to wszystko przytrafiło się właśnie im. Chciał pojechać do Hany ale stwierdził, że jest zbyt zmęczony i zrobi to jutro. Z tą myślą pojechał do oglądając wiadomości uświadomił sobie że musi o nią walczyć. Przecież mieli mieć dziecko, mogliby być przerwać swoje przemyślenia, ponieważ nagle w wiadomościach pokazali tragiczny kobieta jadąc samochodem doznała bardzo poważnego kierowca jadący z naprzeciwka specjalnie wjechał w samochód razie nie ustalono kto to od razu się zorientował że to może być się praktycznie zgadzało ale jedno go zastanawiało kto mógłby jej to zastanawiając się dłużej pojechał do do niego wszedł od razu domyślił się że to ona,ponieważ na korytarzu siedział już zaniepokojony razu do niego podszedł i zapytał się czy to zza drzwi wyszła wiki i powiedziała ze Hana jest stabilna ale bardzo słaba, za chwilę miała odzyskać od razu do niej poszedł i czuwał przy niej całą Piotr poprosił go aby poszedł się chwili wachania zgodził to Piotr siedział przy Hanie trzymając ja za Hana zaczęła się budzić. -Gdzie ja jestem? -Spokojnie Hana jestem przy wypadek ale wszystko jest w pożądku. -Piotr ja przepraszam. -Hana to ja ciebie było mnie wtedy kiedy mnie potrzebowałaś. -Nie masz za co mi. -Myślałem że jesteś z Jamsem i dlatego się nie odzywałem. -Piotr Jamesa nie było i nie ma. -Hana wszystko od początku? -Piotr........Tyle tylko zdąrzyła powiedzieć bo ........ Trochę krótkie wyszło ale następne będzie dłuższe góry przepraszam za wszystkie prawdopodobnie jutro wieczorem. W parku nie było nikogo, oprócz pijaka śpiącego na ławce. Widocznie, nikt nie lubił sobie pospacerować późnym wieczorem tak jak oni. Poszli koło fontanny, było bardzo romantycznie. Im obu udzielił się ten nastrój. Lampy idealnie oświetlały drogę, a jednocześnie wprowadzały aurę tajemniczości i blasku. - Piotr! Zobacz jak tu romantycznie. Ty wiesz, że ja nigdy wcześniej chyba nie miałam okazji tu być? Nie wiem, jak to możliwe, ale tak jakoś wyszło. To dziwne ... - powiedziała Hana, tuląc się do mężczyzny swojego życia, którego wreszcie miała przy sobie. - Nigdy?! Dużo cię ominęło, kochanie. - powiedział, całując Hanę w polik. - Chodźmy, jeżeli chcesz się jeszcze załapać na jakiś film. Chyba, że ... - nie zdążył dokończyć, ponieważ kobieta przerwała. - Może odpuścimy sobie jednak to kino i tu zostaniemy? - zapytała. - Ha, wiedziałem. Widzisz? Znam cię lepiej niż myślisz. - stwierdził przytulając się do niego. - Masz rację. - powiedziała i oboje zaczęli się radośnie śmiać. Podobało im się to. Nawet bardzo, ten cały nastrój i uczucie mu towarzyszące. Piotr stwierdził, że może nie zdążył powiedzieć o swoim planie Lenie i Przemkowi, tak jak obiecał. Może to i lepiej, nie powinni mieć mu tego za złe. Wszystko było idealne, do tego, aby właśnie teraz to zrobić, powiedzieć. Będzie pierwszą i ostatnią kobietą, która to od niego usłyszy. Chciał się jej oświadczyć ... Nosił pierścionek w kieszeni już od dłuższego czasu, wiedział, że to nastąpi. Prędzej czy później. Macając kieszeń sprawdził, czy pierścionek nadal tam jest. Gdy upewnił się, że jest na miejscu, zaczął, nie wyjmując jeszcze pięknego pierścienia z kieszeni. - Hana? - zaczął wstawać. - Tak? Coś się stało? - odpowiedziała. Nie wiedziała o co chodzi, myślała, że może jej powie, o tym, o czym rozmawiali, wtedy z Piotrem, gdy oboje poprosili ją o wyjście. Mężczyzna zaczął się pomału przybliżać, schylając się. Jeszcze nie domyślała się o co chodzi. Myślała, że może chce ją przytulić, ale tu chodziło zupełnie o coś innego. Było tak miło. Już prawie wszystko się zaczęło, gdy nagle usłyszeli jakiś cichy płacz. Piotr natychmiast zerwał się na równe nogi, Hana zaczęła się rozglądać. Oboje nie wiedzieli o co chodzi i kto płacze. - Piotr! To jest płacz dziecka, słyszysz?! Dziecka! - zaczęła panikować Hana. - Uspokój się, już! Idziemy poszukać, skąd dobiega ten hałas! - krzyknął i pociągnął ukochaną za rękę. - Ok, tylko szybko! Nie wiadomo co się stało! - krzyknęła. Dziecka płakało cały czas. Szukanie go, zajęło im niecałe pięć minut. Było schowane głęboko w krzakach, przykryte czymś na kształt koca. Od razu widać było, że jest przemarznięte. - Hana! Znalazłem go! - krzyknął Piotr. Hana od razu zmieniła kierunek i podbiegła do ukochanego. To był chłopiec. Biedny, mały, bezbronny chłopiec. Miał może około dwa latka, i był cały zalany łzami. Maleństwo. - Piotr! Boże! Dalej, wyciągaj go. Tylko ostrożnie. Uważaj, może ma coś złamane! - wykrzyczała Hana. Włączył się w niej instynkt matczyny, Piotr od razu to zauważył. I wiedział, że ta kobieta będzie idealną mamą. W przyszłości, może nawet nie tak dalekiej. Mężczyzna delikatnie wyciągnął chłopca. Ten nie stawiał oporów, chciał po prostu, być bezpieczny. Piotr z Haną podbiegli z nim do najbliższej ławki i postawili chłopca. Cały się trząsł z zimna. - Cześć. Nie bój się. Jak masz na imię? - zapytał chłopca mężczyzna. - Kuba. - powiedział mały, piskliwym głosikiem. - Piotr! Nie czas na takie gadanie. Zobacz jak on się trzęsie! Zabieramy go do domu. - powiedziała Hana, biorąc małego na ręce. Pójdziesz z nami, tak? Wykąpiesz się w ciepłej wodzie, zjesz jedzonko, przebierzemy cię i pójdziesz spać, a jutro porozmawiamy. - powiedziała Hana, najpotulniej, jak tylko umiała. - Zwariowałaś? Nie możemy wziąć go tak po prostu do domu! - powiedział. - A niby co mamy zrobić. Piotr spójrz na niego! Nie ma dyskusji! Chodźmy. - powiedziała. Piotr posłuchał Hanę, szli szybko do domu, widzieli, że Kubie jest bardzo zimno. Spieszyli się i dojście zajęło im tylko krótką chwilę. Chwilę potem byli już przed drzwiami. Hana i Piotr rozdział 1 opowiadanie 6 Niegrzeczny pacjent Przewieziony Przemek z OIOMu na internę poczuł się lepiej. Przyjęła go Agata. - Cześć Agata. - Cześć Przemek co z Haną ? I co ty tu robisz ? - Hana się ja zasłabłem. Mówiłem Wiki , że lepiej się czuję , ale ta kazała pielegniarce przenieść mnie na internę . - Przemek wiesz , że to może być anemia . Dobra krew do badań i zostajesz tu na oddziale. - Czy to jest konieczne ? - Tak i nie myśl , że Ci pozwolę iść do Hany. Pielęgniarka pobrała krew Przemkowi i zabrała go na salę . Tam założyła mu velflom i podłączyła go do kroplówkui. Jak poszła kroplówka to się od niej odłączył i poszedł na OIOM . - Cześć braciszku. - Cześć Hana. Jak się czujesz? - A dobrze .A ty nie powineneś leżeć na internie? - spytała Hana pokazując velflom. - Powinieniem. Cześć. - Cześć . Przemek wyszedł z OIOMu i poszedł na internę. Nie spotrzeżenie wszedł do sali. Postanowił jak przyjdzie Aga z wynikami badań to niech przekaże Oli jutro jak będzie szła na dyżur to niech przyniesie gazety o motoryzacji. Dziesięć minut Później przyszła Agata. - Jak się czujesz? - Mówiłem , że dobrze. Są wyniki ? - Jeszcze ich nie ma . Co robiłeś na chirurgii? A dokładnie na OIOMie ? - Nigdzie nie byłem . - skłamał Przemek wiedząc , że przez odwiedziny u Hany może mieć kłopoty . - Van Graff powiedział mi , że zgubiłan pacjenta. A tym pacjentem byłeś ty. Przemek zrobił nie winną minę , która nie zbyt przekonała Agatę. - Ale ja nie byłem na OIOMie. - Przemek nie kłam . Rud nie okłamałby mnie . Więc byłeś na OIOMie ? - Tak. - Przemek nie było tak od razu , a nie bawić się ze mną w kotka i myszkę. - Przepraszam. Miałem nie opuszczać interny. - Przeprosiny przulyjęte , tylko teraz nie opuszczaj interny. - Mogłabyś Olę po prosić aby przyniosła gazety do po czytania ? - Nie masz telefonu przy sobie ? - Ola dzień po wypadku Hany wzięła go ze sobą. - Przekaże jej. A ty odpoczywaj . Kilka godzin później przyszły wyniki badań Przemka . Ola z Agatą miały rację . Anemii się na bawił . Agata postanowiła go zostawić na oddziale.

opowiadania o hanie i piotrze